Dopasuj odpowiedzi do właściwych pytań. Jedna odpowiedź została podana dodatkowo. ps zadanie 5. też. Question from @Natalkapiech1 - Gimnazjum - Język angielski
Składa się on z 10 lekcji. Posiadając Zieloną Kartę, jesteście uprawnieni do wejścia na pole golfowe, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Zielona Karta umożliwia również uczestnictwo w turniejach dla osób początkujących. Na terenie obiektu znajduje się punkt serwujący kawę, herbatę i inne napoje. 10. Bungee Wrocław
Tak dziś wygląda teren obozu i dawnej fabryki rakiet. W zeszłym miesiącu wraz z przyjaciółmi zwiedzałem teren dawnego obozu koncetracyjnego KZ Mittelbau-Dora i podziemnej fabryki rakiet Mittelwerk. Wyjazd został zorganizowany przez Sztolnie Walimskie, jeden z udostępnionych kompleksów Riese. Kompleks wydrążony w Górach Harzu koło
Likwidacja obozu. W połowie stycznia 1945 roku Niemcy rozpoczęli ostateczną likwidację obozu. Od 17 do 21 stycznia 1945 roku wyprowadzono z KL Auschwitz i jego podobozów około 56 000 więźniów w pieszych kolumnach ewakuacyjnych, głównie na zachód, przez Górny i Dolny Śląsk.
. W niemieckim obozie koncentracyjnym dla dzieci najmłodsi więźniowie mieli prostu umrzeć. Niemcy utworzyli obóz, aby zabijać polskie dzieci - powiedział PAP historyk, dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi dr Ireneusz ma upamiętniać męczeństwo najmłodszych więźniów III Rzeszy przetrzymywanych od 1942 r. do 1945 r., w niemieckim obozie koncentracyjnym dla dzieci, na terenie wydzielonym z Litzmanstadt Ghetto. O tym, co działo się w barakach przy ul. Przemysłowej mają przypominać stałe ekspozycje, wystawy czasowe, spotkania z ocalałymi i działalność edukacyjna muzeum. Dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi (MDP OT) przypomniał, że placówka działa od połowy 2021 roku i jest instytucją kultury w organizacji. "Nasza tymczasowa siedziba mieści się na Piotrkowskiej 90 w Łodzi. Teraz najważniejsze dla nas zadania to przede wszystkim gromadzenie zbiorów – zabytków, dokumentów, które po opisaniu staną się eksponatami potrzebnymi w naszej działalności wystawienniczej" - podkreślił dyrektor Maj. Maj: "Musimy się spieszyć" "Musimy się spieszyć, bo byli więźniowie ocaleni z obozowego piekła oraz, w części, ich rodziny są już w podeszłym wieku. Niestety, bardzo szybko odchodzą” – zwrócił uwagę. "Znaczny nacisk kładę na spotkania z ocalałymi i ich rodzinami oraz na wizyty w terenie, gdzie udaje nam się jeszcze pozyskiwać autentyczne zabytki, głównie dokumenty z czasów istnienia obozu" – dodał. To niesłychanie trudna - jak ocenił historyk – praca, ale na razie udaje się ją wykonywać. "Trzeba tylko chcieć. Bardzo intensywnie poszukujemy dokumentów dotyczących obozu. Udało nam się niedawno pozyskać osiem wstrząsających listów dzieci do rodziców. Dzięki kontaktom, które nawiązaliśmy podczas ostatniego spotkania z ocalałymi jesteśmy w stanie odszukiwać te dokumenty" – opisywał dyrektor. "Materiały znajdują się w zbiorach prywatnych, często są to rodziny ocalałych lub osoby, które z więźniami niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci miały kontakt. Zbiory są rozproszone" – wyjaśnił. "Gościliśmy niedawno w niewielkiej miejscowości, gdzie udało nam się znaleźć i pozyskać dla naszych zbiorów kolejne dwa listy więźniów z ul. Przemysłowej" - powiedział Maj. "Mamy już informacje, że są dostępne inne dokumenty. Nie tylko listy, ale także zdjęcia, oryginalne kartoteki, karty z odciskami palców dzieci. Te materiały są do pozyskania z istniejących zasobów archiwalnych" – dodał. Pracownicy muzeum poszukują pamiątek Pracownicy muzeum docierają do różnych miejsc, gdzie mogą być pamiątki z tragicznych obozowych lat. "Takimi miejscami są izby pamięci, gdzie przeprowadzamy kwerendy. W wielu miejscowościach, często przy szkołach, urzędach są takie izby. Wiele z nich przyjmowało od okolicznych mieszkańców pamiątki związane z II wojną światową" – mówił Maj. "Okazuje się, że dzięki takim izbom pamięci udaje się odszukać szereg dokumentów związanych z losem ocalałych najmłodszych niemieckich więźniów, którzy przebywali w obozie przy ul. Przemysłowej”- wyjaśnił. Szef muzeum wspominał, że pracownicy placówki mają świadomość upływającego czasu, stąd częste, intensywne kontakty z ocalałymi. "To teraz kilkanaście osób, które przyjeżdżają na spotkania oraz ich rodziny. Niestety, to grono jest coraz mniejsze" – powiedział. "Bardzo nam zależy, aby upamiętnić, to, co jeszcze możemy. Robimy nagrania, notacje, wywiady z ocalałymi i członkami ich rodzin, bo przecież dużą wiedzę o tragedii obozu mają najbliżsi więźniów. Chcemy to zachować dla następnych pokoleń" – podkreślił Maj. "Zdarza się często, że to właśnie synowie, córki, wnuczęta ocalałych opowiadają nam o ostatnich wyznaniach, niemal na łożu śmierci, które powierzyli im więźniowie z ulicy Przemysłowej. To są wstrząsające relacje, którymi ocaleni nie dzielili się nigdy z innymi" – relacjonował historyk. "My to wszystko utrwalamy na wszystkich możliwych nośnikach w rozmaitych technologiach wysokiej jakości. Współpracujemy z fachowcami, aby było to robione jak najlepiej, aby można było potem te materiały wykorzystywać na przykład w filmach dokumentalnych" – podkreślił. Kontakt ze świadkami historii "Zależy nam również na utrzymywaniu bliskich kontaktów ze świadkami i ich rodzinami. To szalenie istotne, że takie osoby dzwonią do nas, piszą listy. Przypominają im się jeszcze nieopowiedziane historie, znajdują nieznane dotąd dokumenty. Ale nie tylko, dlatego, chcemy utrzymywać serdeczne kontakty z ocalałymi. Chcemy im pomagać w sprawach bytowych i urzędowych, a także po prostu spędzać z nimi i z ich rodzinami czas. Nie działamy wyłącznie jak instytucja państwowa - tworzy się więź, jesteśmy jak rodzina" – ocenił Maj. Dodał, że jego placówka to miejsce szczególne. Upamiętnia, bowiem coś, co nie mieści się po prostu w żadnych systemach wartości, w żadnej skali zbrodni – niemiecki obóz koncentracyjny, obóz śmierci dla dzieci. "Celem okupacyjnych władz niemieckich było stworzenie takiego miejsca, które miało – zabrzmi to złowrogo - rolę +praktyczną+. Obóz utworzono, aby zabijać polskie dzieci" – podkreślił dyrektor Maj. "Trzeba to powiedzieć, jasno i konkretnie. To nie była placówka opiekuńcza, to nie był jakiś tzw. poprawczak. W tym niemieckim obozie koncentracyjnym dla dzieci, najmłodsi więźniowie mieli prostu umrzeć" – mówił. "Te dzieci, które nie umierały, niewolniczo pracowały w nieludzkich warunkach, wiele kwalifikowano do zgermanizowania" - przypomniał. "Niemcom przeszkadzało, że oprócz dzieci niemieckich są też dzieci polskie – traktowano to, jako problem do +rozwiązania+, a jednym z narzędzi owego +rozwiązania+ był obóz na Przemysłowej" – powiedział. Obóz dla dzieci Niemiecki obóz koncentracyjny dla dzieci został celowo zaprojektowany przez okupantów tak, aby otaczały go tereny Litzmannstadt Ghetto, aby nikt nie mógł odkryć, że za tragedią więzionych tu Żydów, kryje się jeszcze jeden dramat – gehenna polskich dzieci zamkniętych w obozie koncentracyjnym, który formalnie - w 1942 r. - został wydzielony z getta. "To była pięciohektarowa działka. Obóz był podporządkowany innej administracji niż ta z Litzmannstadt Ghetto, czyli niemieckiej policji bezpieczeństwa. To było bardzo przemyślane, +sprytne+, posunięcie Niemców. Spoglądając na archiwalny plan zobaczymy, że obóz był otoczony ze wszystkich stron terenami getta" – powiedział Maj. "Informacje o niemieckim obozie śmierci dla polskich dzieci nie przedostały się na Zachód. Dopiero po wojnie zaczęto o tym mówić, ale też nie do razu" – dodał. "Nawet w pierwszych procesach obozowych wachmanów Sydonii Bayer i Edwarda Augusta, nie pojawiały się w szerszym kontekście informacje o popełnionych na terenie obozu przy Przemysłowej zbrodniach. Określano to miejsce, jako obóz przy ul. Brzezińskiej (obecnie ul. Wojska Polskiego – PAP)" – przypomniał. "Świadomość, wiedza na temat funkcjonowania obozu była bardzo ograniczona. Przełomem były lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, kiedy powstał Pomnik Pękniętego Serca i zakończył się proces Eugenii Pol" – podkreślił dyrektor. Używająca także imienia Genowefa, Eugenia Pol, która podczas okupacji zmieniła nazwisko na Pohl była znaną z okrucieństwa strażniczką. Zanim trafiła przed sąd pracowała w… żłobku przy ul. Współzawodniczej w Łodzi, kilkaset metrów od obozu, w którym katowała dzieci. "Po wojnie bardzo dobrze jej się wiodło. Wróciła do nazwiska Pol, uprawiała sport, trenowała rzut oszczepem. Widywana była w siedzibie Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWiD), organizacji kombatanckiej działającej w czasach PRL" – relacjonował Maj. Podkreślił, że przeżycia obozowe dzieci – trafiających na Przemysłową za spowodowane biedą drobne wykroczenia lub po aresztowaniu przez Niemców rodziców - pozostawiły w ich psychice niedające się zatrzeć ślady. "Nie da się tego opowiedzieć bez emocji. Były tu dzieci w wieku od kilku miesięcy do 16 lat. Niektóre przywożone były z rodzeństwem. Maleńkie kilkuletnie dzieci opiekowały się jeszcze młodszymi siostrami i braćmi. Gehenna tych dzieci zaczynała się od odebrania ich z domów. Można powiedzieć, że były porywane" - powiedział PAP dyrektor MDP OT. "Potem był transport w nieludzkich warunkach, następnie sam rygor obozu. Dzieci już na początku swojego uwięzienia przeżywały prawdziwą traumę. Jeden z więźniów wspominał, że przy wejściu do obozu ujrzał zabitego przez niemieckich oprawców chłopca, który wisiał na obozowych drutach ogrodzenia. Trudno się dziwić, że ocalali wspominają obóz, jako piekło" – opowiadał Maj. "Wszystkie liczby dotyczące przywiezionych tu i zabitych dzieci, wywiezionych dalej i pozostałych do wkroczenia Rosjan małych więźniów nie oddadzą ich rzeczywistych przeżyć" – podkreślił. Ponad 3 tys. dzieci przeszło przez obóz Historycy szacują, że przez obóz na Przemysłowej przeszło ok. 3 tys. dzieci, kilkaset z nich zabili Niemcy. Niektóre z dzieci poddano germanizacji. Kilkaset przeżyło do wkroczenia Rosjan. Liczby te – jak podaje Maj – są ciągle weryfikowane, także poprzez ostatnie badania pracowników muzeum. "Mówimy o liczbach, ale my musimy dotrzeć do prawdy traktując każdą zbrodnię Niemców indywidualnie, tak jak losy dzieci. Trudno powiedzieć, czy niektóre ofiary zostały odnotowane" - tłumaczył. "Już po wkroczeniu Armii Czerwonej – według relacji świadka - niektóre dzieci włamały się do magazynu żywności. Łapczywie jadły zawartość znalezionych konserw, a z powodu długotrwałego wycieńczenia głodem, umierały…" – opowiadał. "Musimy wyjaśnić wszystkie możliwe aspekty zbrodni dokonanych w tym niemieckim obozie koncentracyjnym, w obozie śmierci dla dzieci" – podkreślił Maj. "Liczymy, że, jeśli do końca tego roku - realizując prośbę z apelu ocalonych do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej – miasto przekaże muzeum działkę na terenach dawnego obozu, to za trzy, cztery lata może tam powstać siedziba naszej placówki" – przewidywał dyrektor. "Mamy nadzieję, że będzie to godne miejsce upamiętniające ten straszny obóz dla najmłodszych więźniów, niewinnych polskich dzieci. Co ważne, jako placówka muzealna nie chcemy wyłącznie zajmować się eksponowaniem przedmiotów i dokumentów z tych strasznych czasów" – powiedział historyk. "Przede wszystkim mamy nadzieję, że będziemy wkrótce mogli dotrzeć do każdej szkoły średniej w Łodzi i regionie, a może nawet w całej Polsce, aby przekazywać słowa pamięci o niemieckim obozie śmierci dla dzieci. Chcemy nagrać specjalną lekcję historii na ten temat" – podsumował dyrektor Maj. Autor: Hubert Bekrycht
Łącznie kilkanaście tysięcy artefaktów odnaleźli archeolodzy na terenie dawnego obozu niemieckiego KL Plaszow w Krakowie. Obecnie trwa dokumentacja przedmiotów, które docelowo trafią do Muzeum Miejsca Pamięci KL Plaszow, planowanego na tym terenie. Prace archeologiczne w miejscu, gdzie kiedyś był niemiecki obóz, trwały od 2016 r. Od tamtego czasu badacze odkryli kilkanaście tysięcy przedmiotów, przy czym ponad 6 tys. tylko w roku 2018 – w miejscu, w którym stał barak mieszkalny nr 24 oraz w obrębie obozowej kuchni. Wykopane obiekty to przedmioty codziennego użytku – sztućce, garnki, narzędzia pracy, ale i plakietki z gwiazdą Dawida. „Wszystkie zabytki przechowywane są teraz w Muzeum Krakowa, gdzie trwa ich dokumentacja, sporządzane są opisy. Część przedmiotów przygotowujemy do konserwacji. Docelowo obiekty trafią na wystawę w planowanym Muzeum” – powiedział w czwartek PAP archeolog Kamil Karski. Teraz naukowcy skupią się na badaniach nieinwazyjnych ( metodą magnetyczną i georadarową) na terenie dawnego obozu. Część takich badań została już przeprowadzona. Karski zaznaczył, że inwazyjne prace archeologiczne ze względów etycznych i z uwagi na prawo żydowskie były prowadzone poza miejscami, w których bezpośrednio ginęli ludzie oraz poza cmentarzami żydowskimi. Metodami nieinwazyjnymi zbadanych zostało ok. dwie trzecie terenu byłego obozu, do eksploracji zostało więc jeszcze ok. 13 hektarów. W styczniu 2017 r. miasto Kraków, Gmina Wyznaniowa Żydowska i Muzeum Historyczne Miasta Krakowa podpisały porozumienie, w którym wyraziły wolę utworzenia Muzeum Miejsca Pamięci na terenie b. KL Plaszow. „Po bardzo długim czasie spełniły się moje marzenia” – powiedział wówczas przewodniczący gminy żydowskiej Tadeusz Jakubowicz. Dokument regulował sprawę własności prawnej gruntów wchodzących w obszar przyszłego Muzeum Miejsca Pamięci KL Plaszow. Na mocy porozumienia w skład Muzeum, które miało powstać do 2021 r., wejdzie Szary Dom (dawny karcer obozowy). Ten historyczny obiekt, wraz z gruntem na którym stoi, miasto Kraków odkupiło od Gminy Wyznaniowej Żydowskiej za 12 tys. zł. Powierzchnia dawnego obozu to prawie 40 ha. W 2002 r. teren został wpisany do rejestru zabytków województwa małopolskiego. W związku z planami utworzenia Muzeum w mieście trwają konsultacje społeczne. Najbliższe spotkanie, poświęcone układowi komunikacyjnemu wokół muzeum, odbędzie się w poniedziałek w Muzeum Podgórza. 21 września na terenie dawnego obozu odbędzie się spacer edukacyjny dla wszystkich zainteresowanych. Szczegóły o konsultacjach społecznych są na stronie internetowej Miejskiego Centrum Dialogu. „Wokół tematu przyszłego Muzeum narosło wiele nieporozumień i niepotrzebnych emocji. Pojawiają się głosy, że chodzi o stworzenie kolejnej +atrakcji turystycznej+, uniemożliwienie krakowianom swobodnego korzystania z tego terenu czy stawianie betonowych ogrodzeń i wycinkę zieleni” – czytamy w informacji magistratu uzasadniającej organizację konsultacji społecznych. W 2007 r. na zlecenie władz miasta, po przeprowadzeniu konkursu, grupa projektowa GPP Proxima przygotowała projekt budowlany. Ponieważ zaproponowane rozwiązania budziły sprzeciw różnych środowisk, nie przystąpiono do realizacji tego planu. W 2017 r. decyzją prezydenta Miasta Krakowa powołano Radę Społeczną ds. utworzenia muzeum – Miejsca Pamięci KL Plaszow, złożoną z przedstawicieli instytucji muzealnych, uczelni, środowisk żydowskich, krakowskiego samorządu i organizacji społecznych z terenu Podgórza. Ówczesnemu Muzeum Historycznemu Miasta Krakowa powierzono zadanie przygotowania projektu obejmującego teren Miejsca Pamięci i wystawy stałej w mającym powstać budynku Memoriału i niszczejącym dziś Szarym Domu. Za etap projektowy odpowiada obecnie Zarząd Inwestycji Miejskich w Krakowie, ale w przyszłości realizacją wypracowanych rozwiązań zajmie się nowa instytucja kultury, która powstanie w przyszłym roku. Powoła ją miasto Kraków wraz z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Trwają prace nad jej statutem. W ubiegłym roku Zarząd Infrastruktury Miejskiej uzyskał zamienne pozwolenie budowlane, a pierwotna wersja projektu została zmodyfikowana. Usunięto z niej odtworzenie obrysu więziennych baraków i ich oświetlenie, a także kładkę. „Teren KL Plaszow pozostanie w niezmienionej formie, ale będzie oznaczony. Chodzi tylko o wizualne, symboliczne poprowadzenie granicy byłego obozu, tak aby po jej przekroczeniu nikt nie miał wątpliwości, w jakim miejscu się znalazł” – powiedziała Elwira Korszla z ZIM. Niemiecki nazistowski obóz Plaszow w Krakowie został założony w październiku 1942 r. na terenie dwóch cmentarzy żydowskich. Na początku funkcjonował jako obóz pracy. W styczniu 1944 r. obóz został przekształcony w koncentracyjny. Obiekt stale powiększano – z 5 ha rozrósł się do ok. 80. Szacuje się, że w przez cały okres funkcjonowania obozu więziono w nim ponad 30 tys. osób, a zamordowano – ok. 5 tys. Prochy spalonych ofiar rozsypano po terenie obozu. Jesienią 1944 r. Niemcy rozpoczęli likwidację KL Plaszowa – więźniów wywożono głównie do KL Auschwitz i KL Stutthof. Ostatnią grupę deportowano do Auschwitz w styczniu 1945 r. PAP/RIRM
„Apelujemy do władz Miasta Torunia o poważne rozważenie sensu kontynuowania inwestycji na terenie obozu” - piszą uczeni, politycy, samorządowcy i Honorowi Obywatele Miasta Torunia Jacek Smarz„Apelujemy do władz Miasta Torunia o poważne rozważenie sensu kontynuowania inwestycji na terenie obozu” - piszą uczeni, politycy, samorządowcy i Honorowi Obywatele Miasta Torunia. Do mediów trafiła informacja o odkryciu kolejnych masowych grobów na terenie dawnego obozu jenieckiego na Glinkach. Od lat wiemy, że na tamtym terenie zginęło około 15 tysięcy żołnierzy radzieckich więzionych przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej. Obóz nie przestał działać również po wojnie, niemieckich strażników zastąpili strażnicy z czerwonymi gwiazdami na czapkach z NKWD, a więźniami stali się wzięci do niewoli żołnierze Wehrmachtu. Teraz z każdym dniem odsłania się straszna skala tragedii, jaka tam wydarzyła się także w latach powojennych. W przeprowadzonych wcześniej i obecnie trwających ekshumacjach wydobyto już prawie 3 tysiące szczątków żołnierzy niemieckich, przy wielu z nich znaleziono nieśmiertelniki pozwalające określić tożsamość zmarłych. Odkryto również szczątki kobiet i dzieci. Pojawiają się wspomnienia, dokumenty, świadkowie, dzięki którym można przypuszczać, że na terenie obozu byli również przetrzymywani, że również tam ginęli Polacy - z Bydgoszczy, Torunia, Borów Tucholskich - oni nie nosili nieśmiertelników, dzięki którym można zidentyfikować ich wśród masy na ten temat: Osiedle Cmentarna Polana na Glinkach w Toruniu?Zaskakująca jest decyzja o budowie osiedla mieszkaniowego na terenie dawnego obozu jenieckiego, mimo powszechnej wiedzy o tragicznych wydarzeniach, które tam miały miejsce, choćby w pierwszym okresie istnienia obozu w latach 1941-1945. Tym bardziej zaskakująca jest decyzja o kontynuowaniu prac budowlanych, mimo znalezienia kolejnych masowych grobów dokładnie w miejscu mającego powstać osiedla. Należy poważnie zastanowić się, czy nie przekroczono granicy, za którą trudno już mówić o szacunku dla zmarłych i szacunku do miejsca ich pochówku. Jak byśmy zareagowali na wieści, że gdzieś w miejscu zbiorowych polskich mogił w Niemczech czy Rosji buduje się osiedle mieszkaniowe? Tym bardziej że do dziś na Glinki przyjeżdżają rodziny tragicznie zmarłych z Niemiec i Rosji po to, żeby poznać miejsce kaźni, odszukać swoich też Tajemnica kamienicy przy Rynku Staromiejskim [ZDJĘCIA] Czytaj dalej - kliknij poniżej:Apelujemy do władz Miasta Torunia o poważne rozważenie sensu kontynuowania inwestycji na terenie obozu, może należy jednak przerwać budowę i powstające obiekty przeznaczyć na cele edukacyjne, muzealne lub takie, które nie będą tak raziły w kontekście miejsca ich powstania na terenie obozowych grobów? Apelujemy o dokładnie przebadanie całego obszaru obozu na Glinkach, mając nadzieję, że również właściciele prywatnych nieruchomości pozwolą przebadać swój teren. Apelujemy do władz Miasta Torunia i prywatnych inwestorów o dokładne zapoznawanie się w przyszłości z miejscami planowanych inwestycji, żeby nie dochodziło już nigdy więcej do równie makabrycznych sytuacji. Apelujemy o właściwe upamiętnienie tamtego miejsca. Jest to również przyczynek do podjęcia dalszej dyskusji o właściwym upamiętnieniu innych miejsc martyrologii w Toruniu, choćby Forcie VII, Forcie VIII, gmachu Gestapo i UB. Apelujemy o szacunek do miejsc wielkich tragedii, Glinek i innych wyżej wymienionych, bez względu na miejsce pochodzenia ofiar, które nie zginęły z żołnierską bronią w ręku, ale zmarły z wycieńczenia, głodu, chorób lub zostały wprost zamordowane. Czytaj też: Monitoring w przedszkolu i żłobku. Kto podgląda dzieci?Dr Hubert Czachowski - dyrektor Muzeum Etnograficznego w Toruniu; prof. Stanisław Dembiński - były Rektor UMK i senator RP ; prof. Jan Hanasz -Honorowy Obywatel Miasta Torunia; Adam Kowalkowski - przewodnik, wiceprezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Toruniu; prof. Krzysztof Mikulski - prezes Towarzystwa Miłośników Torunia oraz Polskiego Towarzystwa Historycznego; prof. Zofia Mocarska-Tyc - Kierownik Zakładu Wiedzy o Kulturze Instytutu Literatury Polskiej UMK; Lech Narębski - były Miejski Konserwator Zabytków; Marcin Orłowski - badacz dziejów Stalagu w Toruniu, dziennikarz; prof. Wojciech Polak - historyk dziejów najnowszych Torunia, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej; dr hab. Antoni Stawikowski - Honorowy Obywatel Miasta Torunia; prof. Andrzej Tyc - były wojewoda toruński i senator RP; dr Jerzy Wieczorek - Honorowy Obywatel Miasta Torunia; Józef Wierniewski - były dyrektor V LO w Toruniu; Jan Wyrowiński - były Wicemarszałek Senatu
Drukuj Powrót do artykułu10 marca 2012 | 17:13 | rk Ⓒ Ⓟ„Za pijaństwo odpowiedzialni są nie tylko ci, którzy nadużywają alkoholu, ale także ci, którzy nie zrobili wszystkiego, aby do tego nie dopuścić – mówił 10 marca na terenie byłego obozu niemieckiego Auschwitz II-Birkenau ks. prałat Władysław Zązel, diecezjalny duszpasterz trzeźwości i kapelan klubów abstynenckich. Duchowny przewodniczył w tym miejscu Drodze Krzyżowej w intencji trzeźwości narodu. Kilkuset uczestników nabożeństwa przeszło wśród ruin krematoriów i obozowych baraków, rozważając nad Męką Pańską i prezentując osobiste świadectwa walki z tym roku, jak wyjaśniła KAI Krystyna Dąbrowska z oświęcimskiego Bractwa Trzeźwości – organizacji, która zainicjowała ponad ćwierć wieku temu w Brzezince coroczne modlitwy o trzeźwość – nabożeństwo koncentrowało się wokół rozważań dotyczących obrony życia i rodziny.„Ta Droga Krzyżowa jest niejako wpleciona w organizowany w Oświęcimiu 20 maja br. Marsz dla Życia i Rodziny. Gdy zaczynaliśmy te nabożeństwa, było nas niewielu, dziś nawet przerastają one swym wymiarem granice diecezji. To jedyne miejsce na świecie, gdzie rozważania o życiu brzmią i znaczą szczególnie wymownie” – dodaje. Pielgrzymi przyjechali do Oświęcimia z wielu zakątków diecezji bielsko-żywieckiej, ale także z Krakowa, różnych rejonów Podhala, Podkarpacia i przewodniczył ks. prałat Władysław Zązel, bielsko-żywiecki duszpasterz trzeźwości i kapelan klubów abstynenckich. Parafrazując słowa bł. Jan Pawła II wypowiedziane 7 czerwca 1979 roku na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau o tym, że za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego co leży w ich mocy, aby jej przeszkodzić, kapłan apelował o podjęcie walki z plagą pijaństwa.„Za pijaństwo odpowiedzialni są nie tylko ci, którzy nadużywają alkoholu, ale także ci, którzy nie zrobili wszystkiego, aby do tego nie dopuścić. Jeśli rodzina nie zrobi wszystkiego, aby do tego nie dopuścić, ta alergia może się rozwinąć w nałóg, może się rozwinąć w chorobę. Niestety rodzina też może być nieraz szkołą pijaństwa” – przestrzegał przemierzyli ponad dwukilometrową trasę, podczas której rozważano stacje Męki Pańskiej, przypominając historię obozu i męczeństwa więźniów obozu hitlerowskiego. Modlitwę dopełniały świadectwa uczestników – anonimowych alkoholików i przedstawicieli grup Al-Anon. Opowiadali oni o upadkach i zwycięstwach duchowych w swoim Krzyżowa rozpoczęła się przy Bramie Śmierci na terenie dawnego KL Birkenau, miejsca, przez które niegdyś wjeżdżały wagony z więźniami przeznaczonymi do masowej egzekucji. Sobotnie modlitwy w intencji trzeźwości zakończyła Msza św. w kościele pw. św. Maksymiliana Kolbe w zorganizowało Bractwo Trzeźwości, funkcjonujące przy oświęcimskiej parafii, jako wspólnota formacyjna. Działa poprzez modlitwę, świadectwo oraz przez propagowanie trzeźwego stylu życia. W cotygodniowych spotkaniach biorą w nich udział osoby uzależnione, trzeźwiejący alkoholicy i Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz Powrót do artykułuDroga Krzyżowa w intencji trzeźwości na terenie byłego obozu12 marca 2011 | 09:16 | rk Ⓒ ⓅDroga Krzyżowa w intencji trzeźwości narodu odbędzie się 26 marca br. na terenie byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz II-Birkenau. Na modlitwę do Oświęcimia Brzezinki przyjadą pielgrzymi z różnych zakątków diecezji bielsko-żywieckiej, Małopolski, Śląska oraz innych części przewodniczyć będzie ks. Władysław Zązel, diecezjalny duszpasterz trzeźwości i kapelan klubów abstynenckich. Zdaniem kapłana, to kolejna okazja dla wielu trzeźwiejących alkoholików, by umocnić się w swoich przemierzą ponad dwukilometrową trasę wśród ruin pieców krematoryjnych i obozowych baraków. Będą rozważać stacje Męki Pańskiej, przypominając o historii męczeństwa więźniów obozu hitlerowskiego. W modlitwę wplecione zostaną świadectwa uczestników – anonimowych alkoholików i przedstawicieli grup Al-Anon. Opowiadać będą o upadkach i zwycięstwach duchowych w ich Krzyżowa rozpocznie się przy Bramie Śmierci na terenie dawnego KL Auschwitz- Birkenau II, miejsca, przez które niegdyś wjeżdżały wagony z więźniami przeznaczonymi do masowej organizuje Bractwo Trzeźwości, funkcjonujące przy oświęcimskiej parafii pw. św. Maksymiliana, jako wspólnota formacyjna. Działa poprzez modlitwę, świadectwo oraz przez propagowanie trzeźwego stylu życia. W cotygodniowych spotkaniach biorą w nich udział zarówno osoby uzależnione, trzeźwiejący alkoholicy, jak też Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz Powrót do artykułuDroga Krzyżowa w intencji trzeźwości na terenie byłego obozu08 marca 2011 | 15:02 | rk Ⓒ ⓅDroga Krzyżowa w intencji trzeźwości narodu odbędzie się 26 marca br. na terenie byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz II-Birkenau. Na modlitwę do Oświęcimia Brzezinki przyjadą pielgrzymi z różnych zakątków diecezji bielsko-żywieckiej, Małopolski, Śląska oraz innych części przewodniczyć będzie ks. Władysław Zązel, diecezjalny duszpasterz trzeźwości i kapelan klubów abstynenckich. Zdaniem kapłana, to kolejna okazja dla wielu trzeźwiejących alkoholików, by umocnić się w swoich przemierzą ponad dwukilometrową trasę wśród ruin pieców krematoryjnych i obozowych baraków. Będą rozważać stacje Męki Pańskiej, przypominając o historii męczeństwa więźniów obozu hitlerowskiego. W modlitwę wplecione zostaną świadectwa uczestników – anonimowych alkoholików i przedstawicieli grup Al-Anon. Opowiadać będą o upadkach i zwycięstwach duchowych w ich Krzyżowa rozpocznie się przy Bramie Śmierci na terenie dawnego KL Auschwitz- Birkenau II, miejsca, przez które niegdyś wjeżdżały wagony z więźniami przeznaczonymi do masowej organizuje Bractwo Trzeźwości, funkcjonujące przy oświęcimskiej parafii pw. św. Maksymiliana, jako wspólnota formacyjna. Działa poprzez modlitwę, świadectwo oraz przez propagowanie trzeźwego stylu życia. W cotygodniowych spotkaniach biorą w nich udział zarówno osoby uzależnione, trzeźwiejący alkoholicy, jak też Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
jaka instytucja działa obecnie na terenie dawnego obozu